|
www.powstaniewlkp.fora.pl Forum Komisji Historycznej TPPW w Poznaniu. Prosimy o zarejestrowanie się.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zdzisław
Dołączył: 28 Gru 2007
Posty: 520
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:46, 04 Mar 2008 Temat postu: Pocztówki Leona Prauzińskiego |
|
|
Dużą rolę w upowszechnieniu artystycznej wizji Powstania Wielkopolskiego odegrały prace Leona Prauzińskiego [1895-1940] , poznańskiego rysownika , akwarelisty , w młodości uczestnika walk powstańczych na froncie zachodnim, absolwenta wydziału malarstwa i sztuk pięknych w Monachium . Jego studyjne prace i rodzajowe ryciny z Powstania wypełniały niegdyś łamy „Ilustracji Wielkopolskiej „ [ 1928] i „Ilustracji Polskiej” [1937 i 1938] oraz książek . Rozgłos jednak uzyskał serią dwunastu wielobarwnych pocztówek o rozmiarach 10x15cm wydanych w 1934 roku nakładem Drukarni Polskiej w Poznaniu. Tylko niektóre muzea w Wielkopolsce posiadają pełen ich zbiór.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zdzisław
Dołączył: 28 Gru 2007
Posty: 520
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 0:42, 30 Mar 2008 Temat postu: Sztalugi jak armaty - losy Leona Prauzińskiego |
|
|
Przewodnik Katolicki - Twój życiowy przewodnikArtykuł ze strony: [link widoczny dla zalogowanych]
Sztalugi jak armaty
Łukasz Kaźmierczak 12/2005
W słynnej przedwojennej książce "Ziemia gromadzi prochy" Józefa Kisielewskiego znalazła się ilustracja, przedstawiająca polskiego oficera na czele oddziału żołnierzy na tle panoramy Gdańska. Rysunek ten spowodował wściekłość hitlerowskich władz, a największe berlińskie gazety pokazywały go jako sztandarowy przykład polskiej bezczelności i naszych imperialistycznych ciągot. Człowiekiem, który wywołał całe to zamieszanie, był Leon Prauziński - malarz, żołnierz oraz ówczesny ilustrator "Przewodnika Katolickiego".Ta historia ma niestety swoje smutne zakończenie. Po wkroczeniu hitlerowców do Polski w 1939 roku za posiadanie książki Kisielewskiego groziła kara śmierci, a Leon Prauziński stał się jednym z najbardziej poszukiwanych przez gestapo Polaków. Wkrótce też aresztowano i osadzono go w Forcie VII - najgorszej hitlerowskiej katowni w całym Kraju Warty. Nie wyszedł stamtąd już nigdy…Dobry rocznikUrodził się w 1895 roku - w tym samym, w którym został założony nasz "Przewodnik Katolicki". Jeżeli dodamy do tego, że był rodzonym poznaniakiem i od dzieciństwa wykazywał niespotykany talent malarski, oczywiste było, że los w końcu zaprowadzi go na plac Wolności do redakcji katolickiego tygodnika.Wcześniej jednak Leon Prauziński przeszedł burzliwą drogę żołnierską.Jako "ochotnik jednoroczny" w kwietniu 1915 roku został wcielony do wojska niemieckiego. W szeregach armii znienawidzonego zaborcy walczył na froncie zachodnim, gdzie w Wielki Piątek 1916 roku trzykrotnie go zraniono. Pobyt w armii pruskiej miał jednak i swoje dobre strony - zdobyte tam doświadczenie militarne miał wkrótce wykorzystać przeciwko niedawnym "nauczycielom". Od pierwszych dni czynnie uczestniczył w powstaniu wielkopolskim w grupie Stanisława Nogaja. Walczył przy moście Chwaliszewskim, brał udział w szturmie na gmach prezydium policji, w końcu dostał się do niemieckiej niewoli. Skazany na śmierć, w noc poprzedzającą egzekucję został odbity i uwolniony przez oddział powstańców. Wtedy jeszcze udało mu się uniknąć śmierci z rąk niemieckich oprawców…W 1920 r. zdał maturę w słynnym Gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu, a w 1921 r. ukończył szkołę podchorążych, uzyskując stopień podporucznika. W 1923 roku już jako cywil rozpoczął studia na Wydziale Rolniczym Uniwersytetu Poznańskiego. To jednak nie było jego przeznaczeniem. Podczas zajęć cały czas namiętnie rysował konie. Zauważył to w końcu jeden z wykładowców, prof. Zygmunt Moczarski, który po wnikliwym przyjrzeniu się rysunkom młodego studenta zawyrokował: "rzuć pan to rolnictwo, pana miejsce jest w Akademii Sztuk Pięknych".Prauziński posłuchał. W 1927 r. ożenił się i wyjechał na studia do Monachium, gdzie rok później ukończył Wydział Malarstwa i Sztuk Pięknych na tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych.Tylko konie- Ojciec rysował od zawsze. Rysował w szkole, w gimnazjum i na wszystkich frontach, gdzie walczył. Z wojny przywiózł wiele szkiców i notatek rysunkowych. Trzy wojny, w których brał udział, pozostawiły w jego psychice trwały ślad. Większość jego dzieł to sceny batalistyczne, w których zawsze znalazło się miejsce dla konia. Bo konie darzył miłością szczególną. W swoich rysunkach nie przedstawiał wojska malowanego, nie tolerował upiększeń i sztucznej ckliwości. Jego żołnierze są szorstcy, strudzeni, brudni, w olbrzymich buciorach, a przy tym dumni. Znał to wojsko bardzo dobrze. Potrafił w swoich rysunkach bardzo oszczędną, lapidarną plamą czy kreską wywołać emocje i nastrój - opisuje twórczość ojca Wojciech Prauziński.Przez cały okres międzywojenny Leon Prauziński pozostawał niesłychanie aktywny twórczo. W latach 1921-1923 na podstawie wykonanych w czasie powstania wielkopolskiego rysunków i szkiców namalował dwanaście obrazów olejnych przedstawiających sceny walk powstańczych. Wspólnie zaś z frontowym kolegą Adamem Ulrichem napisał i opatrzył rysunkami książkę "W marszu i w bitwie", a także wykonał ilustracje do wspomnianej już książki Kisielewskiego.Oprócz "Przewodnika Katolickiego" ilustrował także "Kuriera Poznańskiego", "Ilustrację Polską" i "Orędownika". Cały czas też jeździł po kraju, malując ukochane konie, a także sceny batalistyczne. Stąd jego częste pobyty w stadninach, na torach wyścigowych, poligonach i na manewrach wojskowych.Przez kilka lat, poprzedzających wybuch wojny, Prauziński wykonywał zamówienia dla Ministerstwa Spraw Wojskowych, m.in. malował z natury portret marszałka Rydza Śmigłego na koniu w czasie manewrów na poligonie, pracował także nad cyklem grafik obrazujących wszystkie rodzaje broni oraz cyklem przedstawiającym działania poszczególnych jednostek w akcjach bojowych. Wybuch wojny nie pozwolił na dokończenie tych projektów, a wojenna zawierucha zniszczyła prawie wszystko, co zostało po pracach artysty.Krwawa pamiątkaPo hitlerowskiej agresji na Polskę Prauziński znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.Już w 1938 roku Niemcy straszyli go obozem koncentracyjnym, wiadomo też było, że przygotowywane są listy z nazwiskami polskich patriotów przeznaczonych do likwidacji.Ze szczególną zajadłością polowano na byłych powstańców wielkopolskich.- Ojciec był znany. Miał rozległe znajomości. Proponowano mu fałszywe dokumenty i natychmiastowy wyjazd z Poznania. Z opowiadań matki wiemy, że odrzucił wszystko.Bał się strasznie, że całą wściekłość w wypadku jego nieobecności Niemcy wyładują na nas - wspomina syn Wojciech.Leona Prauzińskiego aresztowano 1 listopada 1939 roku. - Gestapowcy powiedzieli nam, ze ojciec zostaje wzięty na 2-3-dniowe przesłuchanie, po czym wróci do domu. Ale my wiedzieliśmy, że to nieprawda - mówi Wojciech Prauziński.Rzeczywiście, po jakimś czasie okazało się, że artystę osadzono w Forcie VII na poznańskiej Ławicy. Tam też po raz ostatni widziała go żona Irena, gdy wspólnie z dyrektorem Muzeum Wielkopolskiego Nikodemem Pajzderskim ciągnął wózek z kamieniami.- Zwrócono wtedy matce brudną bieliznę ojca. Pamiętam, że na koszuli, na plecach, w okolicy ramion była zakrzepła krew. Podłużne poprzeczne pręgi - wspomina Wojciech Prauziński.Według oficjalnych obozowych dokumentów Leon Prauziński został "zastrzelony przy próbie ucieczki" 6 stycznia 1940 roku. Jednak prawda o jego śmierci jest inna. Tamtego tragicznego dnia w godzinach porannych trzej esesmani urządzili sobie strzelnicę w celi, gdzie stłoczono polskich inteligentów. Zginęło kilkunastu więźniów. Wśród nich był także Leon Prauziński.
autor : Łukasz Kaźmierczak
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|